sobota, 20 września 2014

Prolog

Wielka Sala powoli wypełniała się wesołym gwarem co dopiero przybyłych uczniów. Przy czterech stołach gromadziło się mnóstwo przyjaciół, którzy witali się po dwumiesięcznej rozłące.  Pierwszoroczniacy dopiero co przepłynęli jezioro i czekali już w sali wejściowej na ceremonie przydziału. Do sali weszły właśnie trzy osoby, które przywitały się jeszcze  na stacji:
- Lily,  jak myślisz, ile razy jutro nam przypomną o Sumach?- spytała blondynka
-Nie wiem, ale przynajmniej mamy z głowy pierwsze dziesięć minut lekcji.- odpowiedziała
-Aleee  mi się nie chce uczyć, mamy po piętnaście lat, musimy się bawić!
- Bawić będziesz się w szóstej klasie- wtrąciła idąca obok nich dziewczyna z czerwonymi włosami- ja w piątej całe wieczory spędzałam na nauce.
-Ja nie mam takiego zamiaru- oświadczyła buntowniczym tonem Lily. 
W tym momencie rudowłosa Lily i Vera o czerwonych włosach rozstały się z Dianą, która podeszła do stołu krukonów. Przyjaciółki przepychały się dalej, aby móc dojść do stołu Gryffindoru. Zajęły miejsca obok Bezgłowego Nicka i czekały na rozpoczęcie się uczty.
W tym samym czasie do przy stole ślizgonów usiadło trzech przyjaciół.
-Wiesz co Albus, ja myślę, że powinieneś przestać odwracać się na cały świat tylko dlatego, że dziewczyna chciała innego -powiedział ze złością Carlos.
-TYLKO DLA TEGO?!- zdenerwował się Albus- A kto przez tydzień siedział w zamknięty w dormitorium tylko dlatego, że Kate nie chciała iść z nim do Hogsmade?!
-Nie przez tydzień, tylko...
-DOŚĆ!- przerwał mu Scorpius- Czy wy nie możecie zamknąć się chociażby na minutę!?
-NIE!- odpowiedzieli równocześnie , a potem odwrócili się i rozpoczeli rozmowę z innymi. 
Scorpius westchnął. Zaczynał mieć ich dość, biorąc pod uwagę to, że miał już humor dostatecznie zepsuty wizją zbliżających się Sumów i ciągłego przypominania im o tym. 

*

-DAMIAN!- brunet odwrócił się i zobaczył biegnącego ku niemu przyjaciela- Słyszałem, że zacząłeś się umawiać z tą Scamander! Aż tak nisko żeś upadł?!
Chłopak spojrzał wymownie w górę, a po chwili przeniósł spojrzenie z powrotem na przyjaciela:
-To nie po to, aby upaść, tylko aby się wybić- a widząc niezrozumienie na twarzy kolegi dodał- Dzięki temu pozbyłem się w końcu tego idioty, Albusa- uśmiechnął się szyderczo.
-Ale wiesz, musisz z nią szybko zerwać, bo ja nie mam zamiaru do tego czasu się z tobą zadawać- powiedział, a następnie odwrócił się i odszedł
,,Co za półgłówek - pomyślał brunet- czy on naprawdę myśli, że ja coś do tej dziwaczki czuje? Przecież ona przyjaźni się z moją siostrą, a o wystarczy, aby uznać ją z nienormalną"  
Następnie odszedł w stronę Wielkiej Sali

*

-Witam serdecznie was wszystkich w nowym roku! Proszę, częstujcie się!- dyrektorka zeszła z podestu i usiadła przy stole obok innych nauczycieli.
Wszyscy rzucili się na jedzenie.
-LILY!LILY, PATRZ, SĄ TE PYSZNE PASZTECIKI!!!!- Vera zachowywała się jak nienormalna podsuwając swojej przyjaciółce talerz pod sam nos.
-VERONICA! OPANUJ SIĘ!!- krzyknęła Lily, ale jej kumpela wcale się tym nie przejęła i zaczęła jeść z prędkością światła.

*

-Aaaaaleee się objadłam- stwierdziła Diana klepiąc się po brzuchu
-Taa, gdybym nie powstrzymała Very, wyjadła by wszystko ze stołu- stwierdziła rudowłosa
-Wcale nie!- oburzyła się jej przyjaciółka, ale ona tylko zachichotała. 
Doszły na siódme piętro.
-Ok dziewczyny, widzimy się jutro. Pa! - Diana oddaliła się z stronę wieży Ravenclawu. 
One podały Grubej Damie hasło i  weszły do zatłoczonego pokoju wspólnego Gryffindoru.
-No to do zobaczenia! - krzyknęła Vera i wspięła się po schodach do swojego dormitorium
-Do jutra! - odkrzyknęła Lily i weszła do swojego dormitorium,  gdzie czekało już na nią ciepłe i wygodne łóżko.

*

-Jak myślicie, na serio w tym roku będzie taka harówka? - zapytał Scorpius Albusa i Carolsa, którzy rozpakowywaliswoje kufry.
-Jak James był w piątej, to przestał chodzić na piątkowe imprezy- stwierdził Al.
-Ja nie mam zamiaru z nich rezygnować- oświadczył Carlos.
-Nie wiem, czy nie będziesz do tego zmuszony- powiedział ponuro Sorpius.
Carlos westchnął i rzucił się na swoje łóżko, a że leżał na brzuchu, z jego ust wydobyło się coś na kształt ,,dbrnoc"
-Ja idę spać - Albus też rzucił się na łóżko
Nagle w okno zapukała sowa
-Al, to chyba do ciebie- powiedział sennym głosem Scor
Albus niechętnie wstał z łóżka i otworzył okno. Sowa od razu wleciała o środka.
- To od rodziców- chłopak odwinął list- pytają, czy wziąłem rzeczy, które leżały na rano na biurku- rzucił list w kąt- Jak bym był małym dzieckiem- dodał cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz